* Oczami Niall'a*
- Nie mam ochoty. Wracam do domu.- Powiedziałem do przyjaciół. Ci się na
mnie spojrzeli ze zaskoczeniem. Nie wiedzieli co mam powiedzieć.
- Co ty gadasz? Megan się świetnie bawi, a ty nie możesz?- Spytał się Zayn.
- Bawi się bo zapaliła zioło.- Odpowiedziałem zły.
- Siema stary.- Powiedział Luke podchodząc do nas.
- Czego chcesz?- Zapytałem przez zęby.
- Przyszedłem się zapytać czy może twojej dziewczynie podać coś mocniejszego niż skręta. Oj przepraszam byłej dziewczynie.- Zaśmiał się. Nie wytrzymałem i mu przywaliłem w ryj.
- Co ty gadasz? Megan się świetnie bawi, a ty nie możesz?- Spytał się Zayn.
- Bawi się bo zapaliła zioło.- Odpowiedziałem zły.
- Siema stary.- Powiedział Luke podchodząc do nas.
- Czego chcesz?- Zapytałem przez zęby.
- Przyszedłem się zapytać czy może twojej dziewczynie podać coś mocniejszego niż skręta. Oj przepraszam byłej dziewczynie.- Zaśmiał się. Nie wytrzymałem i mu przywaliłem w ryj.
- Nawet nie próbuj się wciągać w te
twoje gierki.- Zacząłem mówić.- Jeśli ją tkniesz załatwię Cię.- Dodałem. On się
podniósł i zaczął się śmiać.
- Ty mi grozisz?! To ja mam cię w garści. Ona mi uwierzy. Powiem jej, że gdy z nią byłeś sypiałeś z innymi?
- Ani się waż!
- Bo co?! Nic mi nie zrobisz! Ale ja Tobie mogę o wiele więcej.- Dodał z uśmiechem. Nic nie odpowiedziałem. Zmierzyłem go wzrokiem. Postanowiłem jeszcze raz porozmawiać z Megan za nim z stąd wyjdę. Szukałem ją wśród tłumu, ale nigdzie jej nie było. W końcu wyszedłem na taras i tam ją znalazłem.
- Szukałem Cię.- Powiedziałem spokojnie. Ona na mnie spojrzała i uderzyła mnie z otwartej dłoni.- Za co to?- Spytałem nie unosząc głosu.
- Jesteś kompletnym dupkiem!- Krzyknęła.- Luke mi wszystko powiedział. Idiota jak mogłeś?! A ja się łudziłam w głębi serca, że mnie kochasz i może da się to jeszcze naprawić.- Pod koniec ściszyła głos. Minimalnie ją słyszałem. Chciała mi wybaczyć, ale on to zespół. Podszedłem do niej.
- Megan on kłamię.- Zacząłem.
- Nie dotykaj mnie nawet.- Powiedziała. Odsunąłem sie trochę od niej.
- On kłamię. Owszem raz cię zdradziłem, ale powiedziałem Ci to.- Powiedziałem.
- Luke by mnie nie okłamał.- Powiedziała załamanym głosem.- Dwa razy miał rację to czemu by teraz nie miał? Kłamiesz, oszukujesz. Wymieniać dalej?
- Nie trzeba.- Odpowiedziałem.
- Daj mi spokój. Nie chcę cię znać. Żałuję, że cię poznałam.
- Nie mówi tak.- Ona już nic nie powiedziała, a minęła mnie. Naszło mnie dziwne uczucie. Uczucie pustki. Wziąłem głęboki oddech i wszedłem do środka, ale nigdzie nie było Megan. Musiała wrócić do domu. Miałem również dziwne przeczucia, które prowadzą mnie do Megan. Musiałem sprawdzić czy doszła do domu. Musiałem wiedzieć czy nic jej nie jest. Szedłem z wielką obawą, ale miałem nadzieję, że to tylko moja wyobraźnia sprawia mi figle i wszystko jest dobrze. Jednak gdy doszedłem do jej domu było ciemno, a wiem, że wróciła do domu. Podszedłem do drzwi, które były otwarte. Nie ona by je zamknęła coś się stało. Wbiegłem do domu, a następnie do jej pokoju. To co zobaczyłem przeraziło mnie. Moja mała leżała na podłodze cała blada i zakrwawiona. Podbiegłem do niej i objąłem ją.
- Ty mi grozisz?! To ja mam cię w garści. Ona mi uwierzy. Powiem jej, że gdy z nią byłeś sypiałeś z innymi?
- Ani się waż!
- Bo co?! Nic mi nie zrobisz! Ale ja Tobie mogę o wiele więcej.- Dodał z uśmiechem. Nic nie odpowiedziałem. Zmierzyłem go wzrokiem. Postanowiłem jeszcze raz porozmawiać z Megan za nim z stąd wyjdę. Szukałem ją wśród tłumu, ale nigdzie jej nie było. W końcu wyszedłem na taras i tam ją znalazłem.
- Szukałem Cię.- Powiedziałem spokojnie. Ona na mnie spojrzała i uderzyła mnie z otwartej dłoni.- Za co to?- Spytałem nie unosząc głosu.
- Jesteś kompletnym dupkiem!- Krzyknęła.- Luke mi wszystko powiedział. Idiota jak mogłeś?! A ja się łudziłam w głębi serca, że mnie kochasz i może da się to jeszcze naprawić.- Pod koniec ściszyła głos. Minimalnie ją słyszałem. Chciała mi wybaczyć, ale on to zespół. Podszedłem do niej.
- Megan on kłamię.- Zacząłem.
- Nie dotykaj mnie nawet.- Powiedziała. Odsunąłem sie trochę od niej.
- On kłamię. Owszem raz cię zdradziłem, ale powiedziałem Ci to.- Powiedziałem.
- Luke by mnie nie okłamał.- Powiedziała załamanym głosem.- Dwa razy miał rację to czemu by teraz nie miał? Kłamiesz, oszukujesz. Wymieniać dalej?
- Nie trzeba.- Odpowiedziałem.
- Daj mi spokój. Nie chcę cię znać. Żałuję, że cię poznałam.
- Nie mówi tak.- Ona już nic nie powiedziała, a minęła mnie. Naszło mnie dziwne uczucie. Uczucie pustki. Wziąłem głęboki oddech i wszedłem do środka, ale nigdzie nie było Megan. Musiała wrócić do domu. Miałem również dziwne przeczucia, które prowadzą mnie do Megan. Musiałem sprawdzić czy doszła do domu. Musiałem wiedzieć czy nic jej nie jest. Szedłem z wielką obawą, ale miałem nadzieję, że to tylko moja wyobraźnia sprawia mi figle i wszystko jest dobrze. Jednak gdy doszedłem do jej domu było ciemno, a wiem, że wróciła do domu. Podszedłem do drzwi, które były otwarte. Nie ona by je zamknęła coś się stało. Wbiegłem do domu, a następnie do jej pokoju. To co zobaczyłem przeraziło mnie. Moja mała leżała na podłodze cała blada i zakrwawiona. Podbiegłem do niej i objąłem ją.
- Obudź się, Obudź się!- Krzyknąłem, ale nic. Zadzwoniłem po karetkę.- Zaraz tu
będą kochanie. Będzie dobrze.- Powiedziałem do niej gdy się rozłączyłem.
Przyjechali w ciągu paru minut. W tym czasie próbowałem zatrzymać krwawienie i
na szczęście mi się udało. - Mogę jechać z wami?- Spytałem lekarza z karetki.
- A kim pan jest dla niej?- Zapytał.
- Narzeczonym.- Skłamałem.
- Proszę.- Powiedział. Do szpitala dojechaliśmy w ciągu 10 minut. Tam zajęli się nią lekarze. Ja siedziałem na korytarzy i czekałem na jakie kol wiek informację. Gdy w końcu wyszedł lekarz wstałem z krzesła.
- To pan jest jej narzeczonym?
- Tak.- Skłamałem znowu.
- Jej stan jest stabilny i się poprawi, ale nie wie pan czemu próbowała się zabić?
- Niestety nie. Kiedy się obudzi?
- W najbliższych godzinach się obudzi.- Odpowiedział z lekkim uśmiechem.
- Mogę do niej teraz wejść?
- Proszę, ale na chwile.- Powiedział i poszedł dalej. Wszedłem na salę gdzie leżała Megan.- Hej, kochanie. Martwiłem się o Ciebie.- Dodałem siadając.- Musisz wiedzieć, że bardzo, bardzo mocno Cię kocham i mam nadzieję, że dasz mi drugą szansę. Mam nadzieję, że uwierzysz mi i wszystko się wyjaśni.
- Narzeczonym.- Skłamałem.
- Proszę.- Powiedział. Do szpitala dojechaliśmy w ciągu 10 minut. Tam zajęli się nią lekarze. Ja siedziałem na korytarzy i czekałem na jakie kol wiek informację. Gdy w końcu wyszedł lekarz wstałem z krzesła.
- To pan jest jej narzeczonym?
- Tak.- Skłamałem znowu.
- Jej stan jest stabilny i się poprawi, ale nie wie pan czemu próbowała się zabić?
- Niestety nie. Kiedy się obudzi?
- W najbliższych godzinach się obudzi.- Odpowiedział z lekkim uśmiechem.
- Mogę do niej teraz wejść?
- Proszę, ale na chwile.- Powiedział i poszedł dalej. Wszedłem na salę gdzie leżała Megan.- Hej, kochanie. Martwiłem się o Ciebie.- Dodałem siadając.- Musisz wiedzieć, że bardzo, bardzo mocno Cię kocham i mam nadzieję, że dasz mi drugą szansę. Mam nadzieję, że uwierzysz mi i wszystko się wyjaśni.
___________________________________________________________________-
Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale miałam dużo na głowie. Dziękuję za wszystkie komentarze: