Rozdział 11
*Oczami Megan*
*Oczami Megan*
Przyniosłam trochę chrustu na ognisko. Gdy doszłam na
miejsce blondyn wszystko ustawiał.
- A ty zgubiłaś się?- Spytał się mulat.
- Nie.- Odpowiedziałam sucho. Dziwnie czułam się w ich towarzystwie. Teraz się właśnie zastanawiam po co z nimi jechałam. Usiadłam na ławce, która była cała wolna. Wyjęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam jedną nie odczytaną wiadomość od Rose. Nie chciało mi się odpisywać więc nawet do niej nie zajrzałam.
- Ooo tatuś się martwi?- Spytał chłopak w lokowanych włosach.
- Może.- Odparłam z nie zadowolenia.
- Oj to nic złego, że tatuś się o Ciebie troszczy.- Zaczął Niall. No pięknie znów zachowuje się jak kompletny idiota.
- A masz z tym jakiś problem?!- Uniosłam głos. On na mnie spojrzał, a ja wstałam z ławki.- Bo najwidoczniej tak!
- Wyluzuj to były tylko żarty.- Powiedział Louis. Nic nie powiedziałam tylko poszłam na drogę. Postanowiłam wrócić do domu pieszo.
- Myślisz, że dojdziesz pieszo?!- Krzyknął na mną Horan.
- Już wole iść całe po południe niż z Tobą tu siedzieć!- Odkrzyknęłam do niego i ruszyłam przed siebie. Jednak po chwili poczułam, że ktoś obraca mnie do siebie.
- Nie dojdziesz stąd do Londynu.- Powiedział.
- Dojdę.- Powiedziałam pewna siebie.
- A znasz drogę?- Spytał.
- Znam.
- To prowadź.- Powiedział pokazując na drogę.
- Ty ze mną nie idziesz.- Powiedziałam.
- Pójdę. Przecież cię nie zostawię.- Uśmiechnął się.- No więc prowadź.- Powiedział, a ja ruszyłam przed siebie.
- A ty zgubiłaś się?- Spytał się mulat.
- Nie.- Odpowiedziałam sucho. Dziwnie czułam się w ich towarzystwie. Teraz się właśnie zastanawiam po co z nimi jechałam. Usiadłam na ławce, która była cała wolna. Wyjęłam telefon z kieszeni i zobaczyłam jedną nie odczytaną wiadomość od Rose. Nie chciało mi się odpisywać więc nawet do niej nie zajrzałam.
- Ooo tatuś się martwi?- Spytał chłopak w lokowanych włosach.
- Może.- Odparłam z nie zadowolenia.
- Oj to nic złego, że tatuś się o Ciebie troszczy.- Zaczął Niall. No pięknie znów zachowuje się jak kompletny idiota.
- A masz z tym jakiś problem?!- Uniosłam głos. On na mnie spojrzał, a ja wstałam z ławki.- Bo najwidoczniej tak!
- Wyluzuj to były tylko żarty.- Powiedział Louis. Nic nie powiedziałam tylko poszłam na drogę. Postanowiłam wrócić do domu pieszo.
- Myślisz, że dojdziesz pieszo?!- Krzyknął na mną Horan.
- Już wole iść całe po południe niż z Tobą tu siedzieć!- Odkrzyknęłam do niego i ruszyłam przed siebie. Jednak po chwili poczułam, że ktoś obraca mnie do siebie.
- Nie dojdziesz stąd do Londynu.- Powiedział.
- Dojdę.- Powiedziałam pewna siebie.
- A znasz drogę?- Spytał.
- Znam.
- To prowadź.- Powiedział pokazując na drogę.
- Ty ze mną nie idziesz.- Powiedziałam.
- Pójdę. Przecież cię nie zostawię.- Uśmiechnął się.- No więc prowadź.- Powiedział, a ja ruszyłam przed siebie.
~*~
Szliśmy może już 3 godziny, a my nadal szliśmy. Postanowiłam zrobić sobie przerwę.
- Co nóżki bolą?- Spytała, a ja sztucznie się uśmiechnęłam.
- Nie interesuj się zbytnio.- Powiedziałam, a on się przysiadł obok mnie.
- Wiesz, że zostało nam może jeszcze 4 godziny drogi, a się ściemnia?
- Serio? Nie zauważyłam, że robi się ciemno.- Odpowiedziałam zła.
- Dobra mam dość twoich humorków.- Powiedział.
- Ty masz dość moich?! A ty to co?! Raz miły, a raz kompletny dupek!- Krzyknęłam. On już nic nie powiedział. Tylko ruszył dalej, a ja poczyniłam to samo.- Możesz zwolnić!- Krzyknęłam za nim.
- Podobno znasz drogę to po co ja ci jestem potrzebny?!- Krzyknął. Ja się zatrzymałam i nie wiedziałam co mam powiedzieć. On się zatrzymał i obrócił się do tyłu. Spojrzał na mnie i podszedł do mnie. Obrócił się do mnie tyłem.
- Co ty robisz?- Spytałam już spokojnie.
- Wskakuj na barana to cię poniosę.- Powiedział trochę spokojnie, ale w jego głosie nadal było słyszeć złość. Zrobiłam to co mówił i poszedł. Szliśmy w ciszy co mnie trochę przerażało.
- Odezwiesz się?- Spytałam.
- Po co i tak mnie nie lubisz.- Powiedział. Ja tylko westchnęłam.
- Puść mnie.- Powiedziałam, a on to zrobił.- Do Londynu jeszcze połowa drogi i tak do wieczora nie dojdziemy.- Dodałam.
- Dojdziemy jak przestaniesz narzekać.- Powiedział.
- Odwal się ode mnie.- Powiedziałam spokojnie
- Bo komuś zachciało się wracać na nogach.- Powiedział oburzony.
- Przepraszam. Pasuję?! Przepraszam!- On się na mnie spojrzał, a ja usiadłam na ziemi.
- Dobra czasu się nie cofnie.- Powiedział i usiadł obok mnie.- Ty w tej łazience płakałaś. Prawda?- Spytał.
- Taaa.- Odpowiedziałam.
- Widziałem cię jak płaczesz.- Powiedział znów po chwili.
- Gdzie ?- Spytałam.
- W parku.- Odpowiedział.
- Chyba, że tak.- Powiedziałam.
- Jeśli nie chcesz to nie mów.- Dodał.
- Nie zamierzałam.
- Rozumiem. Chodź jak pójdziemy jeszcze kilka minut wyjdziemy na główną drogę.- Powiedział wstając. Poczyniłam to sami. Szliśmy kilka minut. Tak jak powiedział tak było. Wyszliśmy na główną drogę. Chłopak zaczął łapać stopa, ale to nic nie dawało.
-Zimno mi.- Powiedziałam do niego. On do mnie podszedł i mnie przytulił.- Ymm Niall co ty robisz?- Spytałam nie pewnie.
- Zimno ci jest nie prawda?
Szliśmy może już 3 godziny, a my nadal szliśmy. Postanowiłam zrobić sobie przerwę.
- Co nóżki bolą?- Spytała, a ja sztucznie się uśmiechnęłam.
- Nie interesuj się zbytnio.- Powiedziałam, a on się przysiadł obok mnie.
- Wiesz, że zostało nam może jeszcze 4 godziny drogi, a się ściemnia?
- Serio? Nie zauważyłam, że robi się ciemno.- Odpowiedziałam zła.
- Dobra mam dość twoich humorków.- Powiedział.
- Ty masz dość moich?! A ty to co?! Raz miły, a raz kompletny dupek!- Krzyknęłam. On już nic nie powiedział. Tylko ruszył dalej, a ja poczyniłam to samo.- Możesz zwolnić!- Krzyknęłam za nim.
- Podobno znasz drogę to po co ja ci jestem potrzebny?!- Krzyknął. Ja się zatrzymałam i nie wiedziałam co mam powiedzieć. On się zatrzymał i obrócił się do tyłu. Spojrzał na mnie i podszedł do mnie. Obrócił się do mnie tyłem.
- Co ty robisz?- Spytałam już spokojnie.
- Wskakuj na barana to cię poniosę.- Powiedział trochę spokojnie, ale w jego głosie nadal było słyszeć złość. Zrobiłam to co mówił i poszedł. Szliśmy w ciszy co mnie trochę przerażało.
- Odezwiesz się?- Spytałam.
- Po co i tak mnie nie lubisz.- Powiedział. Ja tylko westchnęłam.
- Puść mnie.- Powiedziałam, a on to zrobił.- Do Londynu jeszcze połowa drogi i tak do wieczora nie dojdziemy.- Dodałam.
- Dojdziemy jak przestaniesz narzekać.- Powiedział.
- Odwal się ode mnie.- Powiedziałam spokojnie
- Bo komuś zachciało się wracać na nogach.- Powiedział oburzony.
- Przepraszam. Pasuję?! Przepraszam!- On się na mnie spojrzał, a ja usiadłam na ziemi.
- Dobra czasu się nie cofnie.- Powiedział i usiadł obok mnie.- Ty w tej łazience płakałaś. Prawda?- Spytał.
- Taaa.- Odpowiedziałam.
- Widziałem cię jak płaczesz.- Powiedział znów po chwili.
- Gdzie ?- Spytałam.
- W parku.- Odpowiedział.
- Chyba, że tak.- Powiedziałam.
- Jeśli nie chcesz to nie mów.- Dodał.
- Nie zamierzałam.
- Rozumiem. Chodź jak pójdziemy jeszcze kilka minut wyjdziemy na główną drogę.- Powiedział wstając. Poczyniłam to sami. Szliśmy kilka minut. Tak jak powiedział tak było. Wyszliśmy na główną drogę. Chłopak zaczął łapać stopa, ale to nic nie dawało.
-Zimno mi.- Powiedziałam do niego. On do mnie podszedł i mnie przytulił.- Ymm Niall co ty robisz?- Spytałam nie pewnie.
- Zimno ci jest nie prawda?
- No tak, ale nie musisz mnie przytulać.- Powiedziałam.- Ale w sumie to miłe.-
On się zaśmiał, a ja dopiero teraz się zorientowałam co powiedziałam.- Przepraszam.-
Dodałam.
- Nie masz za co.- Uśmiechnął się.
- Więc chyba nadal idziemy na nogach?- Spytałam.
- Raczej tak.- Powiedział. Odsunął się ode mnie i próbował jeszcze raz złapać stopa. Po chwili ktoś zaczął zwalniać.
- To auto Josh'a.- Powiedziałam do blondyna.- On cię nie lubi.- Dodałam.
- Wiem właśnie.- Blondyn spojrzał na mnie.- Pojedziesz z nim.- Dodał.
- A ty?- Spytałam.
- A co martwisz się o mnie?- Zapytał.
- Nie.- Zaprzeczyłam. On się tylko uśmiechnął.
- Dobra ja pójdę się schować. Do zobaczenia skarbie.- Powiedział i pocałował mnie w policzek.
- Więc chyba nadal idziemy na nogach?- Spytałam.
- Raczej tak.- Powiedział. Odsunął się ode mnie i próbował jeszcze raz złapać stopa. Po chwili ktoś zaczął zwalniać.
- To auto Josh'a.- Powiedziałam do blondyna.- On cię nie lubi.- Dodałam.
- Wiem właśnie.- Blondyn spojrzał na mnie.- Pojedziesz z nim.- Dodał.
- A ty?- Spytałam.
- A co martwisz się o mnie?- Zapytał.
- Nie.- Zaprzeczyłam. On się tylko uśmiechnął.
- Dobra ja pójdę się schować. Do zobaczenia skarbie.- Powiedział i pocałował mnie w policzek.
Zdziwiłam się, ale za nim co kol wiek zdążyłam powiedzieć jego
już nie było. Auto w końcu podjechało, a z niego wyszedł Josh.
- Megan? Co ty tu robisz?- Spytał zaskoczony.
- Ymm wsiadłam w nie ten autobus co trzeba.-Skłamałam.
- A ktoś u jeszcze był czy mi się zdawało?
- Zdawało.
- Chodź podwiozę cię do domu.- Powiedział i wsiadłam do auta. Resztę drogi przemilczałam.
- Ymm wsiadłam w nie ten autobus co trzeba.-Skłamałam.
- A ktoś u jeszcze był czy mi się zdawało?
- Zdawało.
- Chodź podwiozę cię do domu.- Powiedział i wsiadłam do auta. Resztę drogi przemilczałam.
*Oczami Niall'a*
Odjechała, a ja zadzwoniłem do przyjaciół. Byli w ciągu 30
minutach. Wsiadłem do auta, a wszyscy się na mnie spojrzeli.
- I jak plan wypalił?- Spytał się Louis.
- Jeszcze jak.- Uśmiechnąłem się.
- To dobrze. Jak myślisz kiedy zacznie się w Tobie zakochiwać?- Spytał Zayn.
- Jeszcze trochę.- Powiedziałem dumnie.
- Ile dokładnie?- Spytał się Harry.
- Nie wiem. Ona nie jest taka łatwa.- Powiedziałem.- Ale będzie moja.- Dodałem.
- A potem jak wygrasz zakład złamiesz jej serce.- Odezwał się Liam. On zawsze nigdy takiego czegoś nie popierał. Bo wiedział może przez co ja przechodziłem.
- Wyluzuj Liam to tylko zakład.- Powiedział Harry.
- Właśnie.- Poparłem przyjaciela.
- Dobra.- Odpowiedział. Reszta drogi minęła w ciszy.
___________________________________________________________
I jak wam się podoba rozdział?
- I jak plan wypalił?- Spytał się Louis.
- Jeszcze jak.- Uśmiechnąłem się.
- To dobrze. Jak myślisz kiedy zacznie się w Tobie zakochiwać?- Spytał Zayn.
- Jeszcze trochę.- Powiedziałem dumnie.
- Ile dokładnie?- Spytał się Harry.
- Nie wiem. Ona nie jest taka łatwa.- Powiedziałem.- Ale będzie moja.- Dodałem.
- A potem jak wygrasz zakład złamiesz jej serce.- Odezwał się Liam. On zawsze nigdy takiego czegoś nie popierał. Bo wiedział może przez co ja przechodziłem.
- Wyluzuj Liam to tylko zakład.- Powiedział Harry.
- Właśnie.- Poparłem przyjaciela.
- Dobra.- Odpowiedział. Reszta drogi minęła w ciszy.
___________________________________________________________
I jak wam się podoba rozdział?
Teraz nie wiem kiedy się pojawi gdyż muszę nadrobić materiał, a jest z tego sporo.
Więc życzę wam Szczęśliwego Nowego roku i dobrego roku szkolnego xD
A i jeszcze jedno.
Więc życzę wam Szczęśliwego Nowego roku i dobrego roku szkolnego xD
A i jeszcze jedno.
Jeśli ktoś robi szablony czy coś czy mógł by się zgłosić w komentarzy lub na moim ask'au:
http://ask.fm/misikowa
http://ask.fm/misikowa
Jeśli tak to wielkie dzięki :)
<3
OdpowiedzUsuńOMG *.* Cudowny rozdział kocham twoje opowiadanie <3 czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńDalej!!!! <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńNext!!! :-*
OdpowiedzUsuńNext!!! :-*
OdpowiedzUsuńKiedy next???? o_O o_O o_O
OdpowiedzUsuńKiedy next? :**
OdpowiedzUsuńP-R-Z-E-C-U-D-N-Y !!!!!!!!!! Czekam na następny rozdzial
OdpowiedzUsuńCzekam na następny *.* <33
OdpowiedzUsuńP-R-Z-E-C-U-D-N-Y !!!!!!!!!! Czekam na następny rozdzial
OdpowiedzUsuńKiedy next???~Magda
OdpowiedzUsuń